wtorek, 3 stycznia 2017

                                        "Zaginione miasto"-Anna Klejzerowicz
 Autorka opowiadań i powieści kryminalnych, obyczajowych oraz opowieści grozy.Prywatnie kociara, miłośniczka gór, książek, sztuki – a w szczególności drzeworytu japońskiego ukiyo-e – oraz historii i zabytków swojego regionu. 
www.annaklejzerowicz.pl

        Anna Klejzerowicz powraca z nowymi przygodami Emila Żądło. Zaginione miasto to kolejna już czwarta część kryminału z miłością ,sztuka,pieniędzmi i śmiercią w tle. Książka z przepiękną,symboliczną okładką,miasta zjawy,ducha,zaginionego w odległej przeszłości.
Kryminał napisany z lekkością ,a jednocześnie z pazurem. Przyciąga uwagę od pierwszej strony,tak jak poprzednie części cyklu.Pod tym względem Anna Klejzerowicz nie pozwala odetchnąć .I o to chodzi.Kolejny raz zabiera nas w podróż w czasie ,materializując zaginione miejsce. 
        Początek historii sięga roku 1925 .Podróżnik Percy Harrison Fawcett ,wyrusza na poszukiwanie pewnego miejsca, które według jego obliczeń i  pewnego dokumentu z roku 1753 znalezionego w archiwum kolonialnym ,znajduje się w Amazonii na terenie obecnego stanu Mato Grosso. Fawcett "dla wygody" nazywa je miastem "Z".Opętany myślą odkrycia zaginionej cywilizacji,utrzymuje w tajemnicy cel i trasę podróży,z obawy że zostanie tym drugim który dotarł do celu. Na wyprawę życia przygotowuje się bardzo starannie ,ale jeśli chodzi o dobytek jest bardzo skromny ,tylko najbardziej potrzebne rzeczy. Jest jednak coś, co Fawcett zabiera ze sobą w podróż. Małą figurkę bożka z oczami jak migdały i hieroglifem na piersi,którą znalazł w Brazylii,wierząc,ze jest to relikt z zaginionego miasta.Sławny podróżnik nigdy nie wraca z wyprawy.Mimo wysyłanych ekspedycji ratunkowych nigdy nie zostaje odnaleziony.Nie znaleziono tez dowodów jakoby odnalazł miasto. Jedną z wersji tragicznego końca Fawcetta, jest doniesienie, że został zabity, gdy stanął w obronie swego syna,który rzekomo złamał tabu plemienia i również musiał zginąć. Nie zginęła jednak pamięć o samym podróżniku. W pięknym stylu powróciła na kartach książki.


        Emil dziennikarz,były policjant,pasjonat tajemnic, z pogmatwanym życiem. Ma byłą żonę,synka którego bardzo kocha,Martę którą przerażała myśl o zostaniu żoną ,i ma Zebrę .Przyjaciela bardzo oddanego Emilowi i swojej pracy ,który w przeciwieństwie do naszego bohatera coś osiągnął,w życiu zawodowym i prywatnym.Emil natomiast,wiedzie życie okropne .Nie ma domu ,mieszka kontem w redakcji ,gdzie jednocześnie pisze artykuły.Nie dosypia,nie dojada,a jego kumplami z którymi spędza mnóstwo czasu są czarna kawa w ilościach powyżej przeciętnych,sucha bułka na zmianę z krakersami ,i piwo,  o każdej porze w ilościach jakich zechce.Jednym słowem Emil chleje do woli. I tak pomału jego smutne dni, staja się dniami bez znaczenia . Do dnia kiedy dostaje tajemniczy email. 
       
        Nadawcą jest historyk, który przez lata prowadził badania dotyczące zaginionego miasta, które skrywało potężne bogactwo . Posiada materiały ,związane z odkryciami dokonanymi w latach przedwojennych.Po latach poszukiwań, ma dowód ,że to miasto istniało i zostało odnalezione.Teraz kiedy chciał opublikować sensacyjne odkrycie obawia się o swoje życie .Emil nie bierze na poważnie całej tej historii ,do momentu kiedy dowiaduje się o jego śmieci .Zaintrygowany całą ta dziwną sprawą,dostaje skrzydeł i zaczyna podążać tropem tajemnicy.Jak się okazuje jednak nie sam .Przyjaciel zadbał, by rozwiązał zagadkę z Martą, która mimo rozstania z Emilem, pozostała jego  przyjaciółka .
Mimo lekkich zawirowań ,udaje im się złapać wspólny krok i razem wchodzą na ścieżkę tajemnicy .kolejne dni przynoszą nowe morderstwa i nowe pytania.Nie ma podejrzanych nie ma motywu .Czy znajdą to czego szukają ? Czy wspólne poszukiwania naprawią ich relacje ? No i co z tym wszystkim wspólnego ma kot Bolero ? Bo ten kot proszę Państwa, to bardzo istotna postać :)

Jeśli chodzi o samą książkę ,to muszę przyznać ,że czyta się bardzo dobrze .Nie ma zbędnych opisów ,wszystko zgrabnie i obrazowo ujęte w słowa .Może i akcja nie leci jak szalony pociąg ,ale dla mnie własnie zyskała dzięki temu .Miałam czas na zgłębienie historii z 1925 roku .Ba ,nawet w tym celu nabyłam książkę pt."Śladami Inków"-Fawcett ,która to była inspiracją do napisania książki przez Annę Klejzerowicz. I tak moim skromnym zdaniem , po przeczytaniu Zaginionego miasta ,każdy zainteresowany tematem ,śmiało może wpaść w objęcia tej książki. I pamiętamy przy tym o kolejności ,najpierw "Zaginione Miasto " ,potem "Śladami Inków" :) .
Naprawdę warta przeczytania pozycja .To jedna z tych książek ,która zaszczepia w nas ciekawość świata i jego historii .




            






1 komentarz:

  1. Masz odczucia bardzo podobne do moich. Lubię książki Ani Klejzerowicz właśnie ze względu na te odniesienia do historii. Przez to odróżniają się od całej rzeszy kryminalnych powieści. No i ten styl! Taki lekki,nienużący, po prostu cudowny.

    OdpowiedzUsuń